"Koreański koncert uczuć" czyli wyobrażenie starszej babki o k-popie.


Autor: Katarzyna Grabowska 

Wydawnictwo: Replika 

Data polskiego wydania: 24 września 2024

Kategoria: literatura obyczajowa, romans

Liczba stron: 352

ISBN: 9788368135442

Język: polski 


Ocena: I wanted to give this a zero but that's not possible so I give it a one.







JaeWoong to znany i kochany przez fanów koreański idol, członek zespołu Ol4U. W wieku sześciu lat został sierotą i trafił pod skrzydła właściciela wytwórni, który zrobił z niego światową gwiazdę.

Sara to studentka anglistyki na Uniwersytecie Łódzkim. Nie wiadomo o niej wiele, poza faktem, że chyba ma niespełnione ambicje bycia przewodnikiem po Łodzi i że jej czaszka jest pusta jak wydmuszka.

Losy naszych bohaterów krzyżują się, kiedy JaeWoong zatrzaskuje się w kibelku na parkingu w lesie, a Sara ratuje go z opresji.

Romantycznie, nieprawdaż?


Niestety pojawiłam się ja, Pan Maruda, niszczyciel dobrej zabawy.






Zacznijmy od tego, że autorka ewidentnie w Korei nie była, ani nie wie o niej wiele. Z całym szacunkiem, ale takiego gniota, pełnego stereotypów i faktów zapożyczonych z “Instytutu Badań z Dupy”, to ja dawno nie czytałam.


Widać, że autorka obejrzała parę, wątpliwej jakości, filmików na YouTube z ciekawostkami o Korei (które mają tyle wspólnego z rzeczywistością co ja z byciem kpopową idolką). Odnoszę wrażenie, że autorka próbuje zgrywać eksperta od kultury koreańskiej, co chwilę wspominając o konfucjańskich wartościach i szacunku do starszych.

Nie wykluczam, że Pani Katarzyna liczyła, że czytelnicy łykną to wszystko jak młode pelikany, ale surprise madafaka… trafiła na mnie.





Tak się składa, że w Korei byłam a w przyszłym roku będę bronić licencjat z koreanistyki.

Jako tako po koreańsku mówię i fakt, że ktoś uznał, że zajebistym pomysłem jest umieszczenie koreańskich znaków na okładce, rozwalił mi wątrobę. (Kag wam potwierdzi, nieźle się uśmiałam)


Drogie wydawnictwo/ droga Autorko:


Koreański narzeczony to nie to samo co “Koreański koncert uczuć”. (한국인 약혼자 - Koreański narzeczony)





Może nie przywaliłabym się do tego faktu, gdyby tu były jakieś zaręczyny…a ich ni ma. (No, chyba że jakimś cudem Konrad (ex Sary) jest Koreańczykiem… Już pomijam, że jego zaręczyny z Magdą (laska, z którą zdradzał Sarę) to wątek poboczny, trwający jakieś pół strony).


Zdaję sobie sprawę, że autorka jest starszej daty, ale kur**! Tu jest tyle absurdów, że to się kupy nie trzyma, a autorka chyba powinna dostać mentalnego gonga. Romantyzowanie romansu dorosłego chłopa (l.36) z nieletnią dziewczyną (l.17) według autorki jest okay. Seks po dwóch dniach znajomości jest cacy, ale buzi buzi po jednym dniu to już fuj...





Błędów logicznych i związanych z reaserchem jest tu od groma. Oto kilka z nich:

  • Matki głównego bohatera nie było stać, żeby wybrać się do lekarza… Opieka zdrowotna jest w Korei szeroko dostępna. Korea to nie USA, pani Katarzyno.

  • Po śmierci matki głównego bohatera jej synem zajmuje się poszukiwany kryminalista, którego poznał chwilę wcześniej na plaży. Policja w Korei istnieje, a nikt po nią nie zadzwonił, bo po co?

  • W jednej chwili bohaterka ma mieszkanie własnościowe, w drugiej je wynajmuje.

  • Główny bohater poszedł na randkę ze znaną aktorką, żeby było o jego zespole głośno i przybyło im fanów… Hyuna i Dawn WHO? (Zostali wylani z wytwórni za randkowanie, głośno o tym było)

  • Dla autorki wytwórnia to to samo co szkoła… To wcale nie tak, że to osobne twory i Koreańczycy mają obowiązek szkolnictwa, podobnie do Polski… I to wcale nie tak, że w Korei istnieją szkoły o profilu artystycznym (np. SOPA - Soul School of Performing Arts, Jej absolwentem jest m.in. JungKook z BTS).

  • JaeWoong ukrywa się w Polsce, nosząc czapkę z daszkiem i maseczkę, żeby nikt go nie rozpoznał, bo rozpętałoby się piekło. Jednocześnie obiecuje Sarze, że oprowadzi ją po najbardziej popularnych i przereklamowanych atrakcjach turystycznych w Seulu, kiedy go odwiedzi…

  • JaeWoong wyznaje Sarze miłość podczas koncertu…Wyleciałby z wytwórni z hukiem.

  • JaeWoong nie pamięta, w jakim mieście ma koncert…that’s it. That's the tweet.

  • Powielanie stereotypu Koreańczyka pracoholika


Powiem tak, im dalej w las, tym gorzej. Plot Twistów jest tu więcej niż w Koreańskiej dramie, a bohaterowie są płascy (kartka papieru ma więcej głębi). Jedyna cecha JaeWoonga to to, że jest smutny i miał traumatyczne dzieciństwo, a Sara jest niestabilna emocjonalnie.


Widać, że ten gniot został napisany dla kobiet w średnim wieku, które jedyną Koreę, jaką kojarzą to ta północna. Jeśli ktoś siedzi w temacie, to się załamie ilością bzdur, jaka tej książce jest.


Napisanie do kogoś, kto wie co i jak, nie boli. Ale wiecie co boli?


Oczy po przeczytaniu tego.





Komentarze